Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Karol.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chali, połączeni na zawsze. Z nimi były dwie stare panny drużki, pan Podsędek Wierzgajło i Ferdynand Klapucewicz, drugi bardzo zacny obywatel, niegdyś zamieszkały w Pińszczyźnie, a potém na Żmujdzi.
Panna Hermenegilda, przejęta zapewne ważnością odbytego obrzędu, milcząca była i wzdychała, według wszelkiego podobieństwa, nad zbliżającą się utratą stanu panieńskiego.
Gustaw przeciwnie był wesół, jak to mówią, jak gdyby go kto na sto koni wsadził. Smiał się, żartował, sciskał ukradkiem rękę swéj żony, kazał konie popędzać i tak dojechali szczęśliwie na Skopówkę, gdzie znaleźli pokoje oświecone, a jeden nawet przynajęty. Wielkie tu zaszły odmiany, znikła stara poduszka faworyta Amurka, kanarki przeniosły się do kuchni, kot niemający już prawa wchodzić, miauczał pode drzwiami. Fortepianik wystrojony stał otworem, kwiatów na jakie tylko jesień zdobyć się może, pełno było wszędzie, to jest, rozmarynu emblematycznego, jerańjum, hortensij, karolinek i t. p. osobliwości.
Jak tylko z kościoła państwo młodzi wrócili, podano herbatę, a do niéj cukru aż dwie