Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pan Karol.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Chwila milczenia.
— Jednakże, rzekł Gustaw, jeśli tu Karol będzie, choćby się pytał, nie mów nic o tém, co między nami zaszło i żeśmy sobie słowo dali.
— O! zapewne! ani słowa, Boże broń! On taki zakochany, to jakby się dowiedział, że my już po przyrzeczeniu, toby awantury dokazywał; już jemu chyba po ślubie powiemy.
— Po ślubie, moja Hermusiu! rzekł Gustaw całując ją znowu! po ślubie! o jak mile to brzmi w uszach moich, jakże będę szczęśliwy, kiedy —
— No! no! sza! żadnych wszetecznych obrazów! Boże broń! Co będzie to będzie, a teraz ja panna! Cicho! Pamiętaj że o zapisie całéj fortuny, téj co to w puszczy,