Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętnik panicza.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ma, i ręce nieładne... Graliśmy u niej do drugiej po północy... Starszy przegrał parę tysięcy guldenów.
Niezmiernie rad jestem ze znajomości z Iwińskiemi, i teraz się tu dopiero czuję więcej swojskim. Z biedy i tu przecie żyć można. Spytałem Roberta o panią Emilię, której mi się wszyscy lękać kazali. Oddaję jej należną sprawiedliwość, w całem życiu postępowała tak, iż nigdy do żadnego skandalu powodu nie dała, zachowywała przyzwoitość jak najtroskliwiej — lecz ma być nadzwyczaj zalotną, chociaż się z tem ukrywa i skromnej gra rolę. Robert mi otwarcie powiedział, że za życia męża sam by się był w niej kochał, ale teraz lęka się przybliżyć, bo gotowa by go spętać na wieki...
Intrygantką ma być niepospolitą i nadzwyczaj zręczną. Radzili mi także ostrożność, ale ja tu nie zabawię pewnie długo i kochać się nie myślę.
Pisałem dziś długi list do Mamy, ale w nim i połowy szczegółów nie pomieściłem, ażeby napróżno jej nie niepokoić.
Jutro będę na herbacie u Hawryłowiczów.


18. Maja.

Wracam zmęczony z mieszczańskiego tego wieczorku, gdzie z towarzystwa naszego oprócz mnie nikogo nie było. Hawryłowicz sprosił swoich i panie,