Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętnik panicza.djvu/177

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nęło wiele i zmieniło się niemniej. Réflexion faite — je m’en vais ou je m’en vas.
Wątpię bardzo, żeby się mojej polityki domyśliła. Tartakowski jest odprawiony i zły, Wlasch się cofnie, jeśli Gucio sumiennie i rozumnie postąpi — a ja odzyskam łaski u Emilji. Żenić się nie myślę, ale z miłego towarzystwa jak najdłużej korzystać... W takim razie pozostałbym we Lwowie, a może — gdyby słowa chciała dotrzymać, wyjechalibyśmy oboje i spotkali się gdzieś na świecie... Tymczasem cośby się trafić mogło... Mama mnie naglić nie będzie... Młodości mam jeszcze zapas spory... a potem, kiedyś niepodobna aby się stosowna partja nie znalazła.
Tymczasem zatrzymam się tu jeszcze.


30. czerwca.

Emilia powróciła dawno, ale się z nią widzieć nie mogłem. Hrabina Maria chora. Nie bardzo się tam cisnę. Słyszę od ludzi ich przez Florka, że tam są kwasy jakieś i zmartwienia. Życie sobie urządziłem dosyć znośne, chociaż pustki w mieście i koniecznieby wyjechać należało. Chodzę czasem do Belli. Cóż robić, gdy się człowiek nudzi?