Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętnik panicza.djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

umiał, że zaproszony na wieś. — Stefan także do żony musiał spieszyć. Poszedłem do hrabiny — zastałem ją samą z ks. prałatem. — Po panią Emilję wczoraj panna Wlasch sama przyjeżdżała. Hrabina odchwalić się jej nie może.. Obie razem na dni kilka znowu ruszyły do Chełmicy. Pani domu nawet, jak tylko będzie zdrowszą, przyrzekła także być u barona Wlascha. — Tu go już baronem zowią — c’est entendu. Pustki więc zastałem wszędzie. Prałat mi wyraził kondolencję nad śmiercią prababki.. Nie lubiąc politowania — wyszedłem prędko. — Machinalnie spacerem idąc, znalazłem się na przedmieściu w dworku Starosty, ale — i tego jużem nie zastał. Okna otwarte, mebli połowa w ulicy. Wynieśli się do kamienicy jakiejś w mieście. Adresu mi powiedzieć nie umiano.
Miałem dziś wyrażony quignon. Idę do Iwińskich, niema w domu; do hr. Ferdynanda, visage de bois znudzony wreszcie idę do Belli, przekonany że choć tam go znajdę. Dzwonię.. nie rychło otwiera mi sama.. pomięszana jakaś. Zobaczywszy mnie, wzruszona cała podaje rękę. — Chodź hrabio, jestem nieszczęśliwa!
Wchodzę; w pokojach nieład. Spostrzegam dopiero że i panna jakby po łzach, w ubraniu zaniedbanem.. Padła na sofkę — Hrabia wiesz?
— Nic nie wiem? cóż się stało?
— Ferdynand u mnie wieczorem zastał Iwiń-