Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętnik panicza.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Jego rozpacz z wygranej, zły humor, wszystko przeszło... Stefan zaproponował butelkę starego węgrzyna... i cmoktaliśmy go do drugiej godziny w nocy...
Niedzielski mi szepnął, że Emilja zupełnie Wlascha — jak on się po szlachecku wyraził — okulbaczyła... i że — chyba się z nią ożeni...
— To szatan nie baba! dodał — et il a raison... Po Stefana butelce, kazałem ja dać drugą, a Gucio trzecią. — Nie było nic tak nadzwyczajnego, ale przy ostatniej ściskaliśmy się, całowali, i Stefan wrzeszczał gorzej niż kiedykolwiek. Projekt stanął, abyśmy razem we trzech jechali nazajutrz do Chełmicy. — Gucio też jest ciekawy Naboba...
Żeby tylko i jego nie zgrał, bo dziwnie w grze jest szczęśliwy...


14. czerwca.

Z bólem głowy wstałem; mocne wino węgierskie piję chętnie, ale zawsze mi ten skutek robi, że od niego bolu głowy dostaję i dopiero mi go dobre szampańskie z lodu rozpędza. Ledwieśmy się mogli wybrać około południa. Gucio się wyświeżył i ubrał.. trochę jaskrawo. Pierwszy raz dostrzegłem, że mu smaku czasem braknie. Instynkt ma, ale istotnej