Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętnik panicza.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

piękny — Spędziliśmy z godzinę przy herbacie i cygarach i prosto poszliśmy do stajen... Wszystkiegom się mógł spodziewać, ale takich Koni, takiego ich utrzymania, takiej wspaniałości i zbytku — takiej umiejętności koniarskiej — nigdy... koni kilkadziesiąt wschodnich i angielskich prześlicznych znalazłem do oglądania. Wschodnie mnie zachwyciły choć małe... Co za kształty! co za intelligencja!! Przeprowadzono kilka... Pasza, siwy stadnik, uderzył mnie szczególniej wspaniałością i szlachetnością budowy... Spytał mnie Wlasch, czybym się na nim przejechać nie chciał... Niewiedziałem, czy przyjąć czy odmówić, ale zapewniał mnie, że chodzi pod wierzchem przewybornie, byleby rozumnie i łagodnie prowadzony. Zgodziłem się więc na niego. Stefanowi okulbaczono brudno kasztanowatego wałacha, zwinną ale ostrą bestję, Wlasch sobie kazał dać niepozornego jakiegoś gniadosza... Jużeśmy mieli dosiąść koni, gdy wyprowadzono śliczne stworzenie z długą grzywą i kobiecem siodłem. Dopierom się domyślił, że panna ma nam towarzyszyć. Wyszła wkrótce w czarnej amazonce i kapeluszu, dosyć wesoło, poskoczyła przywitawszy nas, ku swojemu Izmaelowi, który główkę do niej zwrócił i nogą grzebać zaczął. Dosiadła go zręcznie i puściliśmy się ku lasom..
Ojciec jechał tuż przy niej, droga pozwalała też