Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętnik panicza.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

powego w sobie, co mi się podoba... W salonie może uczynić senzacją oryginalnością swoją, a ujdzie dobrze za księżniczkę wołoską. Jednejbym się rzeczy lękał, — rozpieszczona, samowolna i zanadto ma energii.
Mówiliśmy o kobietach w ogóle, bo to teraz przedmiot w modzie — wszystkiego, co o tem napisano, nie czytałem, c’est assommant. Niech sprobują udawać mężczyzn, zobaczą, czy im to będzie dogodnem...
Zapytała mnie, co ja myślę o tem zadaniu. Z początkum się trochę zacofał... alem się tem wywikłał, żem oświadczył jej, iż powołanie kobiety oznacza jej charakter. Jeśli która się czuje stworzoną do samoistności... coś podobnego. — Znalazła to znać słusznem.
— Tak — odpowiedziała mi — są charaktery i temperamenta różne, są kobiety, które potrzebują opieki, przewodnika — i całe życie pozostają małoletniemi, ale nie wszystkie. Ja pierwsza nie dałabym nigdy wydrzeć sobie woli swej i swobody.
Musiałem się namyśleć z odpowiedzią, bo to było rzuconem wyraźnie, jako artykuł preliminarny do — traktatu.
— Mnie się zdaje — odpowiedziałem — że woli i swobody kobieta w jednym tylko razie się wyrzeka, gdy jej to dyktuje uczucie...