Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Pamiętnik Mroczka.pdf/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

z sobą, jak Bóg natchnie. Co do mnie, będę z ufnością na lepsze czasy oczekiwać, zawsze przenosząc to, co powinność każe, nad to, czegoby dusza pragnęła.
— I dobrze waszmość czynisz, że tak trzymasz — rzekła mi podczaszyna — bo teraz, gdym od was to usłyszała, powiedzieć wam dopiero mogę, iż panna Helena przed braćmi wczoraj uroczyście, z determinacją prawie męską zapowiedziała, iż za nikogo innego nie wyjdzie, tylko za waszmości, choćby lat dwadzieścia czekać miała. Były i fochy straszne, i odgróżkie wielkie, ale ona, jak mur stanąwszy, ze swojem wyszła...
Aż mi się świat rozjaśnił, gdym to usłyszał, jąłem, przypadłszy znowu do kolan podczaszyny, ręce jej całować.
— Ano mi waszmość nie dziękuj — rzekła ze łzami w oczach — tylko jej, bo to jest niewiasta, jakich mało, takiego ducha i serca, iżby mężczyznę niejednego zawstydziła. Staraj się na nią zasłużyć.
— Ubogim-ci jestem — odpowiedziałem — a dary fortuny w rękach bożych; imię, choć niepoślednie, nie pańskie też noszę; reszty się z bożą pomocą dorobić myślę...
Wstała tedy staruszka wzruszona i rzecze:
— Jeszcze jedno od starościanki poselstwo sprawić do was muszę: oto prosi i zaklina, abyś nie starał się z nią widzieć, gdyż tam wielkie są na waszmości odgróżki i przechwałki. Prosi, abyś zaraz do chorągwi jechał; w ostatku, abym wam tęskno nie było, bez jakiegoś dowodu życzliwości jej puścić się na tę wojnę, która się zapowiada, przysyła waści przeze mnie pierścionek, jako za-