Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Półdjablę weneckie.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 88 —

— Pij czem chcesz.
Antonio poszedł po rozum do głowy, oczyma szukał dokoła, nie wiedział, czem się wyratować.
— Signore Antonio, — śmiejąc się zawołał Polak — u nas często piją kobiet zdrowie, ale my go też kielichami nie pijemy, jest zwyczaj inny...
— Czemże? — spytała Cazita.
— Nie będziecie się gniewali? i pozwolicie mi je tak spełnić jak u nas, jeśli odkryję tajemnicę? — spytał Konrad.
— Cóż to być może takiego?
Kapitan poglądał niespokojny...
— Pani, — rzekł Konrad, nie obrażaj się obcym zwyczajem... u nas, zdejmują kobiecie trzewik z nóżki i ten za kielich nam służy.
Kobiety krzyknęły zawstydzone... Antonio mruczał, kapitan się śmiał dobrodusznie.
— Po starszeństwie, — rzekł — ciociu Anunziato dawaj trzewik, wychylimy. Cazita śmiać się także zaczęła niezmiernie.
— Pierwszy co wychyli trzewik cioci, będzie naturalnie winowajca Antonio.
Antonio cały pokraśniał. Myśl wychylenia dosyć sporego i dobrze zachodzonego trzewika cioci Anunziaty, mimo przywiązania do niej, wcale mu się nie uśmiechała... Cazita plaskała w rączki.
— Ciociu! — wołała — dawaj nam swój trzewik.
Stara prawie się już gniewać poczynała, ale kapitan pogodził wszystkich, skoczywszy do szafy i niosąc z niej kubek srebrny stary, który za zdrowie kobiet napełnił i podał kuzynowi.
— Spróbuj-no na nim zębów, — rzekł — a zobaczymy, czy ci pryśnie w nich jak pierwszy...
Rozweseliły się jakoś twarze, zgodniej uderzyły serca, i weselsza dalej szła skromna uczta po większej części z ryb i jarzyn złożona. Rozmowa zwróciła się ku Wenecji, jej wspomnieniom, potem z Antonim przeleciała na ląd stały... Konrad i Cazita najmniej się do niej przyczyniali: ona była zadumana, jaby już z siebie zrobiła ofiarę; on spokojny, jakby z tą łzą wielki ciężar z serca mu spłynął.
Antonio posępny siedział podparłszy się łokciami, a niekiedy z pod czarnej brwi błysnął białkiem oka zapalczywie to na Cazitę poglądając, to na Konrada.
Ciotka Anunziata właśnie wychodziła po drugi do kuchni półmisek, nie chcąc nikomu powierzyć urządzenia ostatecznego swej smażeniny, gdy Sabrone porwał się pod pozorem, że jej chce dopomódz i za nią zbiegł do kuchenki.