Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ostatnie chwile Księcia Wojewody (Panie Kochanku).djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zimno mi się zrobiło, gdy mnie oczyma zmierzyła. Coś w niej takiego było, jakby z grobu na pomstę wstała i do żywych nie należała; piękności nie utraciła, ale owa młodość i wesele, jakiemi czarowała dawniej, ustąpiły jakiejś takiej powadze uroczystej, że mi się zdała niby męczennicą, z pierwszych wieków chrześciaństwa, o których w Żywotach Skargi czytywałem. Miała na sobie majestat boleści, a dla chrześcian przez boleść odkupionych, jest on na ziemi największym z majestatów i ma w sobie potęgę wielką.
Caluteńka była w czerni i zasłonie czarnej, przy której twarz gdyby marmur błyszczała. Ażem się cofnął, a Wołodkowicz też ją poznawszy zżymnął się, jakby upiora mściwego zobaczył. Może być, że i ona sobie jego twarz przypomniała, gdyż ujrzeliśmy ją w tył się też cofającą, jakby na węża nadeptała, i co miała iść podle nas, obeszła zdaleka, nawet oczu już na nas nie podniósłszy.
Gdyśmy i my wstali, pieszo za bryczką idąc do Bernardynów, bo Wołodkowicz w żadnej gospodzie, dla pieniędzy które wieźliśmy, stawać nie chciał, rzekłem do niego:
— A co? zły omem, twarz Wojszczanki i jej strój nic mi dobrego nie wróżą.
Wołodkowicz udał, że fantazji nie traci, ale na prawdę i on już mniej sobie ufał.
Poszliśmy tedy do klasztoru, gdzie nas ojcowie, jak nie można lepiej, przyjęli. Szkatułkę zaraz hajducy odnieśli do Gwardyana, a my umywszy się i przyodziawszy, ruszyliśmy na zwiady.
Na przyjaciołach Radziwiłłom w Wilnie nie zbywało, co krok tu było wspomnienie ich zapisane, a ludzi im oddanych i klientów domu ćma nieprzeliczona. Poszliśmy naprzód do Kardynalii, gdzie Książę kazał widzieć się i radzić z niejakim Harkiewiczem Była to na pozór mała figura, ale przez niego się wielkie rzeczy robiły. Harkiewicza tytułowano Pisarzowiczem, bo choć był stary i siwy, własnego tytułu żadne-