Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ostatnie chwile Księcia Wojewody (Panie Kochanku).djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zbawienia kraju pragnąłem zawsze, któż mógł wiedzieć, w kim ono i gdzie było.
Jęknął boleśnie, a mnie na głowie włosy się jeżyły i ciarki chodziły po skórze.
— Radomska, tak, ślepym był; prawda... ale co mnie barska kosztowała!... Com ja winien? król ekonomczuk, ale pomazaniec boży, panie kochanku. W piśmie Świętym stoi, że i od bydła brał Bóg pastuchów na królów. Co on temu winien? On się na tancmistrza rodził, a jemu królem być przyszło...
Nie patrzajcie tak na mnie! Było wam nie za Jagiełłów i Zygmuntów a za Ekonomczuka się urodzić, chodzilibyście jak ja z zawiązanemi oczyma po tym labiryncie. Gdzie się człowiek obrócił, przepaście...
Złotem Radziwiłłowskiem nie było ich zasypać, ani łzami Radziwiłłowskiemi nie zalać...
Pułk dałem rzeczypospolitej i działa, niech choć te wezmą co są w Nieświeżu.
Zamilkł, a po chwilce mówił znowu.
— Król JMć pruski, kuzyn prawda, ale ja żadnemu niemcowi nie wierzę. Polityk wielki, udaje że nas bardzo kocha. Gdzieby zaś mógł miłować owce ten, co jej boki powygryzał! Człowiek gładki i grzeczny, ananasami mnie chciał karmić we Wrocławiu, ale ja wolę polskie ogórki kwaśne, niż pruskie ananasy...
Przyłożył rękę drzącą do czoła i patrzał, majacząc ciągle.
— Wołodkowicz! a co ty tam robisz za niemi w lisiej kurtce? czy na polowanie do Nalibok? po coś poszedł? po mnie? Nie mogę, przyjacielu, panie kochanku, jakem poczciw nie mogę. Ty to najlepiej wiesz... od niej nie mam przebaczenia, a bez niego na sąd stanąć nie mogę. Kury te, co dla mnie śpiewać mają, nie piały jeszcze... Czekaj kochanie! Już nie długo.
Opadła mu głowa po tym wysiłku, a jam słuchając drżał, bo i mnie z tego wrażenia przyśniwały się