Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Ostatnie chwile Księcia Wojewody (Panie Kochanku).djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się wszystko. Byłem niemal świadkiem wyboru, bo panna Starsza wnet siostry Maryi prosić kazała.
Gdym to imię usłyszał, a opowiadanie Wiśniowskiego przypomniał sobie i obejrzałem się gdziem był, uderzyło mnie jakby jakieś dziwne zrządzenie Boże. Pomyślałem zaraz, a nuż ta siosta Marya będzie właśnie Wojżbunówną??
Mogę powiedzieć, żem od tego struchlał, i takem się w myślach nad osobliwemi wyrokami Bożemi zatopił, iżem stał, słowa nie mówiąc i com miał przed oczyma nie widząc.
Wtem wezwana owa siostra Marya weszła na próg; spojrzałem na nią, osoba była nie młoda, twarzy bardzo miłej i uspokojonej, nawykła znać do pocieszania i przynoszenia tylko słodkich wyrazów. Coś mi mówiło, że to być musi Wojżbunówna.
— Siostro Maryo — odezwała się pośpiesznie panna Starsza — idziesz ze mną na zamek, Książę pan gorzej, jak powiadają, żądają posługi naszej.
Gdy to mówiła, jam się w twarz siostry Maryi wpatrywał, i widziałem jak wezdrgnęła, a ręce mimowolnie załamała. Podniosła oczy ku pannie Starszej, jak przestraszone.
— Możeby siostra Anna, ja... ja nie wiem czy podołam — odezwała się cicho.
— Siostra Anna musi zostać przy infirmerji, nie, nie! Tu trzeba łagodnej jak wy i doświadczonej, nikt mi dogodniejszym nad was być nie może. Ja idę sama.
W zakonie pierwszą cnotą posłuszeństwo; nie sprzeciwiała się więc wybrana, lecz z wyrazu twarzy jej coraz mocniejszej nabierałem suppozycji, iż Bóg zrządził Opatrznością swą, ażeby te dwie osoby jeszcze się raz w życiu spotkały.
Wyszliśmy pośpiesznie ku zamkowi; cała droga w milczeniu się odbyła, jam pogrążony był w sobie i łzy mi się ciągle w oczach kręciły. Czekałem tylko,