Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Okruszyny zbiór powiastek rozpraw i obrazków T.3.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Waść nie piszesz się na to?
— Na zasadzkę nie; sprawa gardłowa. Nasadzić żyda i hajduków; a nam po co leźć w tę kaszę.
— Masz racją, to się zrobi; chodźmy się naradzić. Bez dachu, bez dowodów, dopiero im zagramy, aż zobaczym czyje będzie na wierzchu!
— Zobaczym! — zawtórował zamyślony Murdeljo, — zobaczym.
Poszli się więc naradzać, a kniaź Hołub z synem pozostali na noc w Łucku; ani uważali, że kilku ludzi ich przeciwnika wyjechali przodem wysłani; oni dopiero nazajutrz rano się wybrali. Pospieszając wybornie, mogli stanąć przed nocą jeszcze w Hołubszczyźnie; ale zaraz za Żydyczynem bułany począł mocno i coraz mocniej nalegać na nogę, tak, że stary zwolnił kroku, i stępo jechał dalej. Dymitr dotrzymywał ojcu, choć kary Wydżgi wyrywał się do domu. Odpoczywano kilka razy, opatrzono wszystkie cztery nogi bułanemu, ale w kopycie nie się nie znalazło, znać się podbił. To tylko zastanawiało starego kniazia, że rozejść się nie mógł, jak to najczęściej bywa, gdy koń zapadnie z rana, na pozór bez przyczyny. Jadąc stępo, ku nocy ledwie się dostali do karczemki na Majdanie, gdzie wprzód nocowali, i byliby może pociągnęli dalej, gdyby żyd znajomy dopatrzywszy zdala, że koń kuleje, nie namówił ich spocząć, a potem i pozostać na noc.
W Majdanicy nie było nikogo, żyd, żydówka tylko i bachory, ale w izbie świeże reszty jadła i napitku, w stajni siano za drabinami dowodziły, że niedawno ztąd ktoś odjechał. Nasi podróżni zupełnie o siebie spokojni, bo im na myśl żadna zasadzka nie przychodziła, roztasowali się bezpiecznie. Stary odpasał szablicę i postawił ją w kącie, zostawiając tylko tulich przy sobie. Dymitr poszedł do koni. Tymczasem dobrze zmierzchło, a żyd począł się przechwalać i napraszać ze starym miodem.
— Daj mi pokój, — odparł stary, — były czasy że się coś lepszego pijało! ale teraz — teraz woda, lub