Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Okruszyny zbiór powiastek rozpraw i obrazków T.3.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wała modlitwie starca, który pomimo niepokojącej sprawy dla jakiej pośpieszał, wypogodził czoło, westchnął, zamyślił się wśród różańca. Koń bułany tymczasem żwawo wybierając sam ścieżki równiejsze brzegami traktu pośpieszał.
Gościniec przypadkiem dziwnym pusty był i z tyłu, a naprzód żywa się na nim nie pokazywała dusza. Przebywszy pólko dziewannami i młodą zasianą brzeziną zarosłe, znowu w las się zapuścił podróżny. W znacznej odległości ukazywała się już Majdanica, kilka furmanek ciągnęły się szlakiem. Mrok padał co raz gęstszy, a na wschodo-północy budziły się blade gwiazdy.
Zamyślony stary kniaź nie opatrzył się jak kolasa poszóstna, szybko posuwająca się w tęż stronę co i on, nagnała go i mignęła przed nim, wyprzedzając co tchu miały konie.
W chwili gdy się mijali, Ostali rzucił okiem, zczerwiemał, oczy mu się zaiskrzyły, usta ścięły, uderzył konia nahajem, i za kolasą pośpieszył. Powóz ów mieścił w sobie dwóch mężczyzn i kobietę. Dwa konie luźne i kilku hajduków pędzili za nim. Sześć wielkich koni ciemno-szpakowatych ciągnęły go bez trudu.
U karczemki (dobrze już ściemniało), czereda cała zastanowiła się, kniaź Hołub także przystał opodal. Zdawało się, że naradzono się w powozie, czy dalej jechać, czy tutaj nocować, nareszcie przemogły rady jechania dalej nad zaprosinami arędarza żyda, i powóz posunął się naprzód, żywiej jeszcze niż wprzódy. Stary Ostafi pozostał.
— Kłaniam kniaziu! odrzekł obaczywszy go Moszko, i uchylając nieco jarmułki, — a co przenocowalibyście choć wy u mnie?
Hołub obejrzał się do koła, pomyślał, potem zsunął powoli z konia.
— Zgoda, niech i tak będzie — zawołał, — a dokąd to pojechali?
— Kniazie? spytał żyd.
— Jacy kniazie? — odparł stary.