Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Okruszyny zbiór powiastek rozpraw i obrazków T.3.djvu/103

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ludziom ufając; wyrazy jego miały jeszcze na umysły wpływ wielki i przeważny.
Znaleziono na wałach, na śniegu list przypadkowie zgubiony, przez niejakiego May sandomierzanina, do którego brat pisał, oznajmując o Tatarach idących w pomoc Janowi Kazimierzowi. To dodało otuchy oblężonym.
Spróbowawszy od północy, zwrócił się znów nieprzyjaciel ku południowi, nie tak dla wypróbowania grubości murów, o których już dość wiedział, jak raczej dla łatwiejszego rzucania bomb na dach klasztorny i kościelny, i mury gęstemi osłabione oknami.
Pracowano usilnie nad wywróceniem ścian kościelnych, rzucano gęsty ogień na dachy od rana do południa, ciągle to trwało, aż nareszcie znużeni Szwedzi trochę spoczęli, nic nie uczyniwszy, krom że wrota ogromną bombą nadłamano i belkę zwodzonego mostu wyższą, ze czterema bombardami od muru wiszącemi uszkodzono. Co gorzej, kula jedna żelazna wpadłszy przez okno do kościoła, napełniła go kurzawą i gruzem, szczętami tynków i bryzgami cegły, tak, że zakonnicy będący wówczas na nabożeństwie, sądząc iż kościół się wali, pouciekali.
Kilku szlachty znowu zbyt przezornych i nad miarę bojaźliwych, którym dokuczyło oblężenie i praca, a strach już głośno do nich przemawiał; przyszli przy ojcu Janie Stradomskim kaznodziei, do przeora Kordeckiego z zapytaniem:
— Co wasza przewielebność myślisz, i na co czekasz zwlekając, gdy niema najmniejszej nadziei posiłku; nieprzyjaciel całym krajem włada, upor nadaremny. Dziśby jeszcze można wymódz może warunki, na które nieprzyjaciel jutro przystać nie zechce?
Przeor Kordecki odparł zimno:
— Nie na wszystko czego żądamy Szwed zezwala; nie chcemy bowiem dozwolić na to, aby różnowiercy skalali miejsce święte. Wy miłościwi panowie, złamani pracą i niepowodzeniem, prowadzicie do układów, chcąc przykrego wojowania poprzestać, ale czy podda-