Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Okruszyny zbiór powiastek rozpraw i obrazków T.2.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Zakończmy słowy, któremi sam król pytającym, jak długo po nim trwać miała żałoba, — odpowiedział: — „Nie miesiące, ani lata naznaczam wam kresem boleści; lecz ktokolwiek mnie znał, a łaski mojej doświadczył, długo, codziennie płakać mnie będzie. I nie tylko ci co mnie znali i łaski mojej doznali, płakać mnie będą, lecz nawet i synów ich synowie, zgonu króla Bolesława, słysząc o nim ludzkie powieści, pożałują.“




Ciężka też była żałoba osieroconego po nim kraju; „przez rok cały — pisze Gallus, — nikt w Polsce publicznej uczty nie sprawiał, żaden szlachetny mąż, ani szlachetna niewiasta świątecznych szat nie przywdziewali; nigdzie pląsu, nigdzie skrzypki w gospodach nie słyszałeś, nigdzie śpiewka dziewczęca, nigdzie wesoła nuta po drodze nie zabrzmiała. I tak wszyscy przez rok cały powszechną zachowywali żałobę.“
Autor opowiadania mieści w końcu zamknięcie, przeciągając dzieje po śmierci Bolesława, i wskazując jak wielką była strata jednego człowieka, dla losu kraju całego; nie pójdziemy za nim, odsyłając czytelników do samej książki, z której wyczerpnęliśmy tylko główne zarysy świetnej Bolesławowskiej epoki.
Nie możemy tu nie powtórzyć słusznych pochwał dla autora, który pracowicie i sumiennie otworzyć usiłował obraz jednego z najświetniejszych a najtrudniejszych do odmalowania panowań. Thietmar, Nestor i Gallus, ze szczupłym dodatkiem kilku innych wspomnianych źródeł, głównych mu dostarczyli materjałów; źródła to są dawno znane; przez nikogo jednak tak szczęśliwie do nadania barwy świetnej i żywej historji użyte nie zostały. Dość jest porównać oschłe, zimne i sztywne opowiadanie Naruszewicza, który najbardziej malownicze szczegóły umie w ziarno urzędowej ująć