Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Okruszyny zbiór powiastek rozpraw i obrazków T.2.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tłumem jeńców, rojnie a liczno, jakby wojna wcale jego liczby nie umniejszała. Bo co w wojnie ofiarą padnie, to mnogi „gość“ zagraniczny, garnący się pod znaki Chrobrego, mnogi ochotnik domowy i zwabiony widokiem zwiezionych łupów, sowicie wynagradza. Nieustannym więc dopływem uzupełniają się poznańskie, gnieźnieńskie, władysławskie, giceskie, morawskie, kiryśników i tarczowników pułki; owe niemieckie, węgierskie, pieczyngskie drużyny posiłkowe; cała Polska brzmi szczękiem zbrojnego ludu, a w sto lat potem opowiadacze tych czasów, dziwią się mnogości Bolesławowskiego żołnierza.“
Część tego rycerstwa rozsiadła się po grodach, główny zastęp otaczał Bolesława; nie szczędził on darów, datków i uczt dla rycerstwa swego ludu. Rozdawnictwo łupów wojennych, szafowanie skarbów, karmienie i pojenie a odziewanie żołnierza i ludu nawet, należało wówczas do obowiązków wodza i króla, równie jak szafowanie sprawiedliwości. Każdy kto się zbliżał do króla, odchodził udarowany; każdy dzień świąteczny chrześciański, po całym kraju obchodzono świetnemi gody i ucztami. Kilkaset beczek miodu, tysiące gości w przeciągu dni ośmiu, składały zwykle królewską ucztę. Aby podobne biesiady jak najczęściej powtarzać się mogły, ustanawiano „na chwałę Bożą,„ to jest dla zachęcenia ludu do wiary Bożej, jak najwięcej uroczystości świątecznych w roku, a po każdej biesiadzie rozdawano jeszcze po kilkaset grzywien ubogim. Co więcej, chcąc nawet tych, którzy chodzić nie mogli, albo u dworu i w obec namiestników królewskich stanąć nie śmieli, do udziału w powszechnej wesołości przypuścić, urządzano niejako ruchome uczty, to jest: ładowano na wozy chleby, mięsiwa, ryby, mnogo jarzyn i owoców, dodawano do tego beczki miodu i kwasu, poczem obładowane tak wozy przejeżdżały po miastach z ludźmi, którzy wołali: — Gdzie są chorzy, ubodzy i wszyscy, którzy chodzić nie mogą? Raczono w ten sposób lud co tygodnia. Taki był obyczaj na dworze Włodzimierza Kijowskiego i Bolesława zapewne; bo i o jego ucztach