Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Okruszyny zbiór powiastek rozpraw i obrazków T.2.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Słowianie obudzili się wszyscy i za oręż chwycili; chrzest Polski zrywającej z nimi odwieczną jedność, zwiększającej niebezpieczeństwo dla pozostałych, klęska Ottona II. poniesiona we Włoszech, były hasłem i pobudką do wojny. Pozorną przyczyną bliższą wybuchu, odmówienie ręki hrabianki niemieckiej Mściwojowi wodzowi słowiańskiemu, któremu margrabia Teodoryk lżącemi słowy w oczy rzucił: — „Nie godzi się krewnej książąt niemieckich dawać psu słowiańskiemu.“
— „Jeślim pies, ugryzę was jak pies!“ — dumnie odparł Mściwój późniejszym posłom, którzy po lepszym namyśle, rękę mu hrabianki ofiarować przyszli. Ruszył potem do Lutyków, rozesłał od nich gońców po Słowiańszczyźnie i owem psiem mianem podburzał wszystkich. Poprzysiądz musiał Mściwoj wierność Słowianom, stanęli przy nim i podnieśli się wszyscy przeciwko Niemcom.
Zburzono stolicę biskupią w Hewelbergu, ruszyły zastępy do Brandeburga, zkąd biskup i margrabia wcześnie przed nawałą uszli. Okropna była zemsta zbuntowanych, zniszczenie kościołów zmienionych w bałwochwalnie i pastwienie się nad duchowieństwem, którego grobom nawet nie darowano. W Stargrodzie (Oldenburgu), sześćdziesięciu księży zamordowano, srodze i nieludzko nad starszyzną duchowną się pastwiąc. Zburzony Hamburg nareszcie; ale tu koniec pochodu. Mściwój niedawno wprzódy chrześcjanin, uczuł przestrach na widok wznieconych przez siebie świętokradztw i bezbożności bez liku, umysł się jego pomięszał; napadła go wściekłość szalona, tak, że na uwięzi trzymać go musiano.
Słowianie tymczasem powodzeniem coraz bardziej rozgrzani, niszczyli Magdeburg i oczyszczali po Elbę stare słowiańskie ziemie z przybyszów obcych. Zebrało się więcej trzydziestu legij konnych słowiańskich, które z bożkami swemi, z grajkami na czele, pustoszyły ziemie przyległe. Już też i Niemcy gromadzić się do odporu poczynali, w duchu religijnym rozpoczynając tę wojnę. Słowianie nie dotrzymali placu i nie pobici, bo