Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Okruszyny zbiór powiastek rozpraw i obrazków T.1.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
I.
ŁZA W NIEBIE.
FANTAZJA.

Było to w niebie.
A pewien jestem, że nieba nie znacie: filozofowie wam je wykreślają omackiem, serce przeczuwa, czy przypomina, myśl nabranemi z niemi farby maluje i złoci; lecz któż nam opowie co niebo? Niebo, ku któremu tęsknim wszyscy żyjąc na ziemi, którego konający spodziewają się i szukają za żywotem doczesnym, niebo dla wszystkich mgłą zakryte i niedostępne.
Kto w niem był nawet myślą, marzeniem, czy duszy zachwytem, jak je opisać potrafi, jak opowie widzenie straszne, cudne, niepojęte, wyrazami tylu, a tak mdłemi, gdzie jednegoby tylko, a tak potężnego potrzeba! Nadto słów jest w języku, za mało myśli w głowach naszych, usta niemieją wśród poczętej mowy i nić pajęcza myśli się zrywa.
Było to w niebie.
Tam panuje cisza i spokój wieczny wśród wiekuistego żywota; niezmienny byt, byt pełny, byt jedyny, w którym drga wszystko co żyje! Albowiem w niebiosach łączymy się z Bogiem: tam całość, tam jedność. Wszystkie barwy zbiegły się w jednę barwę niezgasłego światła, wszystkie dźwięki w jeden śpiew harmonijny, wszystkie linje w najcudniejsze kształty, wszystkie myśli w jednę ogromną myśl żywota wiecznego. Tam każdy pojedyńczo żyje we wszystkich, wszyscy w każdym; duch wszelki jest ogółem i jest sobą, a myśl rodzi się jedna wszędzie i obiega koło duchów, jak dźwięk rozlewa się w powietrzu.