Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Noce bezsenne.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
J. I. Kraszewski.
NOCE BEZSENNE.
FANTAZYE NA TLE CZARNÉM.

(Ciąg dalszy).

Przez znaczną część życia walcząc ciągle z fortuną nieprzyjazną, we snach prześladowany jestem długami i niedostatkiem... Niekiedy stan finansowy staje przedemną z taką obfitością szczegółów, tak dobitnie, wyraziście, z bilansem tak oznaczonym, że możnaby go po przebudzeniu się spisać.
Po wiele razy trafiało mi się we śnie układać plany powieści, i improwizować po kilka wiérszy. W śnie przezroczystym d. 19-go marca r. 1884-go zlepił się ośmiowiérsz, który napisałem nazajutrz rano, przypomniawszy go sobie.
Daję go tylko dla tego, że się zrodził we śnie:

Trójpłomykiem życie płonie,
Odżywiając ludzkość starą.
Nie umrze póki ma w łonie
Miłość z nadzieją i wiarą.

I człowiek, gdy zwisną dłonie,
Szron ubieli głowę starą,
Szczęśliwy, gdy ma przy zgonie:
Miłość z nadzieją i wiarą.

Trafiało mi się bardzo wiele razy w życiu nie módz sobie przypomniéć nazwiska, daty i t. p. Jeżeli umysł był bardzo mocno tém poszukiwaniem zajęty — często gdym zasnął nagle powracała pamięć. Dla tegom zawsze prawie przy sobie miéwał nocami: światło, papiér i ołówek, aby obudziwszy się, ponotować natychmiast rzeczy przypomniane, bo często drugi sen zaciérał pamięć