Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Noce bezsenne.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nych i dobycia ze stosów czegoś mogącego miéć wartość istotną.
Ojciec chociaż gdérał i gniéwał się niby, z pewnością równie jak ja był ciekawym; zachodził do mnie, zaglądał, ale utrzymywał, że to było śmiecie... i że transport się nie opłaci, a wszystko na ogień pójść będzie musiało.
Zaledwie wypocząwszy, wziąłem się do roboty... i proszę sobie wyobrazić jak ona była przyjemną w małym pokoiku, w którym ja, otoczony tą atmosferą i wyziewami zbutwienia, musiałem siedziéć po całych dniach i usypiać!
W piérwszych dniach pan chorąży i śmiał się się i tryumfował — w istocie naprzód padłem na zbiór kwitków do arend i podartych regestrów ekonomskich, na rzeczy nie mające absolutnie najmniejszéj wartości, a do tego stosunkowo nie stare.
Jednakże wśród tego chaosu, o którym ojciec powiadał, że był jakby psu z gardła wydobyty, poczęły się — rari nantes pokazywać listy... natrafiłem na kawałek pergaminu, na odpisy gazetek i relacyj. Można się już było jakąś zdobyczą pochwalić i nadpaloną oś usprawiedliwić.
Ojcu jednak to nie starczyło, a nawet okoliczność łagodząca, że pogniłemi szpargałami wyrzuconemi można było palić pod kuchnią, co stanowiło oszczędność w opale — nie uniewinniała mnie.
Oficynę, sienie, mój pokoik czuć było nieznośną stęchlizną.
Słuchałem wyrzutów z cierpliwością przykładną i pośpieszałem z rozpatrywaniem papiérów.
Wiele powiem gdy na część dziesiątą całości obliczę to, co się zachowania godném okazało, lecz ta część dziesiąta miała pewne znaczenie, — listy szczególniéj, lauda, relacye, a nawet papiéry w sprawach spornych. Znalazły się i autografy osób znanych a sławnych, i przywileje oryginalne i t. p.