Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Noce bezsenne.djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ale cudów niéma już, ani ludzi cudownych... Są zimni rachmistrze i nielitościwi przekupnie.
Mrzesz z głodu? Dlaczegożbym ja za miskę soczewicy nie miał kupić twojego prawa do szczęścia? Męczeńska ta ofiara z tego, co się ukochało, zbiérało, nie dokonało się od razu, przedłużała się lat wiele, rozdzieliła na wiele epizodów bolesnych.
Poszły naprzód owe listów tysiące, rękopisma, starożytne zabytki... aż do ślicznego drewnianego ołtarzyka z grupą przy żłobku i moim świętym Józefem.
Wkrótce potém uleciała część książek...
Daléj poszły piękne i kosztowne obrazy.. Naostatek koléj padła na owe paki ze zbiorem ikonograficznym, do którego i białe kruki należały, dzieła XVI-go wieku drzeworytami ilustrowane, Bielski, kroniki, Panosza, herbarze, najrzadsze sztychy, najpiękniejsze rysunki... Płońscy, Norbliny, seciny Smuglewicza, Czechowicza pomysłów i t. d., i t. d. Wszystko to, ażeby się nie rozsypało, potrzeba, było oddać piérwszemu, co się zgłosi z możliwą ceną jakąś — i wyrzec się tego, na wieki, a ze zbiorem razem pożegnać nadzieję ułożenia ilustrowanych dziejów, do których ów zbiór miał posłużyć!
Niezapomniana to chwila rozłąki... Niektóre z tych kart zdają się mówić do mnie i czynić mi wyrzuty. Tak im tu było spokojnie, dobrze i wesoło w towarzystwie rówieśników i rodziny!...
Gdzie dziś szukać drugich takich Jeremiaszów Falcków, Hondiusów, takich rysunków jak portret Wiśniowieckiego z natury... jak...
Nie liczmy lepiéj. Jeszcze dziś opłakać niemogę straty, ale dziś mi ona przyszła na myśl, gdy położono pieczęcie na książkach, na rękopismach, na resztkach mienia...
Sunt lacrymae rerum! Musiałem wspomniéć daleko bogatsze zbiory, rozproszone w sposób równie okrutny, ażeby własnéj boleści kazać zamilknąć.

(Ciąg dalszy nastąpi).