Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Noce bezsenne.djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

A ileż to lat temu, gdy nikt o realistach i doświadczalnéj metodzie nie słyszał, ludzie piszący, za każdym nowym przedmiotem, o który powieść miała potrącić, do nowych źródeł i studyów uciekać się musieli! Tylko nie chwalili się, znajdując to rzeczą naturalną.
Taka potrzeba obeznania się — zaprowadziła nas na pola magnetyzmu, który dawno u nas żywo umysły zajmował.
W Wilnie wychodził przecie (ni fallor) „Pamiętnik magnetyczny,“ — słynął Lachnicki... Walka o fakta, o ich prawdziwość, o wykład ich znaczenia, do roznamiętnienia dochodziła...
Ale u nas ludzie nie dawali się tém zbytnio upoić, ani prowadzić za daleko kwestyami nierozjaśnionemi. Wiara była zbyt silną, aby to, co się nie zdawało z nią godzić — obok niéj ostać się mogło.
W dzisiejszym momencie psychologicznym i stanie nauki u społeczeństw, trudno odgadnąć, czy dalsze badania i eksperymentacye zajmą umysły, czy — odrzucone zostaną. Jest tysiąc kwestyj, które się wydają praktycznie potrzebniejszemi, pilniejszemi, bardziéj niż ta na dobie.
Motory, siły, balony, oświetlenie, zużytkowanie sił marnujących się w naturze, opanowanie elektryczności — tak wiele obiecują materyalnych korzyści, że ku sobie przeważnie pociągają.
Gdy się pamięcią sięgnie wstecz na pół wieku przeżytego, a przypomni stan ówczesny ogólny, byt — warunki, — zdumiéć się przychodzi ogromowi postępu, przemian, ulepszeń — zdobyczy...
W stosunku do nich, sam byt społeczny i nawet stan ducha, niewiele skorzystał. Walka tego, co było i usiłuje trwać, z tém, co się porzuca, jako konieczność logiczna — zaledwie rozpoczęta. Ofiary wielkie, — kto wie, na czém się to skończy, i czy ludzkość nieumiejącą utrzymać równowagi, zawsze do krańcowych ostateczności pędząca,