Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Noce bezsenne.djvu/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

i wszystkowiedzy uczonych — i jest... nieprzyjemném.
Miłośników więc tych badań jest niewielu: — wychodzą one z ram zakreślonych programami naukowemi — mało kto ma ochotę im się poświęcić.
Jednakże niepodobna dziś zaprzeczyć, że po za tą zawadą, która nam w świat szóstego zmysłu wtargnąć nie dopuszcza, są przestrzenie zaczarowane, prawdziwa kraina cudów i baśni.
Widziéć bez pomocy oczu, słyszeć bez pomocy uszu, umysłem przebiegać przestrzenie ogromne w jednéj chwili, w głowie cudzéj czytać, jak w książce otwartéj, — toć są istne cuda: a cuda te powtarzają się nieustannie w stanie ekstazy, którą niewłaściwie zowią uśpieniem.
Jest to nie uśpienie, ale właśnie przebudzenie ducha w człowieku Stan ten do snu niéma najmniejszego podobieństwa, oprócz zewnętrznego pozoru.
Godne uwagi, że do tego wyswobodzenia ducha nigdy prawie nie dochodzi człowiek własną siłą, ale potrzebuje kogoś, coby mu otworzył wrota.
Naostatek zapisać należy, iż istoty w stanie swym normalnym nadzwyczaj pospolite, nie odznaczające się żadnemi osobliwemi zdolnościami — w momencie spotęgowania nabywają sił i władz olbrzymich.
Są one jakby narzędziami jakiéjś mocy, która nie z nich, ale tylko przez nich płynie...
Lękam się, aby mnie kto nie posądził o marzycielstwo spirytystyczne. Nigdy nie badałem w życiu tych fenomenów, nie czując się powołanym.