Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Noce bezsenne.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Łatwo jest wyśmiewać się z niektórych obyczajów Anglików, jak naprzykład ze zbyt surowego święcenia niedziel; lecz gdy kosztem takich dni niedzielnych kupuje się poszanowanie przeszłości, można je z ochotą spędzić, choćby o chlebie i wodzie, na ziewaniu i nudach — jeżeli kto się modlić nie umie.
Z tego powodu powtórzyć muszę nawiasowo, com podobno już raz pisał i nad czém bolałem. Jak często pozornie najszlachetniejsze zasady i pojęcia słuszności, w praktyce zastosowane nierozważnie, zgubnemi być mogą, dlatego, że patrzą na człowieka, jednostkę, zapominając o interesie społeczeństwa!
Przed pół wiekiem wszyscyśmy wykrzykiwali przeciwko téj niesprawiedliwości, która w krajach, gdzie są majoraty, dzieci spuścizną po rodzicach dzieliła nierówno, młodszych niemal wydziedziczała.
Tymczasem rodziny utrzymały się majoratami przy posiadaniu ziemi, a młodsze rodzeństwo, zmuszone do pracy, stało się pożyteczném krajowi. Tam, gdzie majoratów nie znano, rozdrabianie majątków skończyło się ruiną i zmianą natury dóbr, a z nią charakteru społeczeństwa i całego jego organizmu...
Jest może i w tém jakaś korzyść, gdy wielkie dóbr kompleksy się dzielą, bo każdy niemal fakt miewa swą dobrą stronę. Ale kraj w tém przechodzeniu własności ziemskiéj z rąk do rąk, rozdzielaniu i skupianiu napowrót majętności — tra-