Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Noc majowa.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

To podobieństwo, o którém wspomniał mecenas, nakazuje mi być ostrożnym i unikać wszystkiego, coby jakie podejrzenie obudzić mogło.
Oswajać się ze mną zaczynają w miasteczku. Czułem, że wszyscy, począwszy od naczelnika powiatu, który nęcił mnie posadą sekretarza przy sobie, widząc w przybyszu coś zagadkowego, bacznie każdy mój ruch i cały sposób życia śledzili.
Byłem dla nich czémś niezrozumiałém. Teraz zdaje się przemagać przekonanie, iż jestem rodzajem dziwaka, ceniącego wysoko niezależność, a umiejącego się obchodzić małém.
W dzisiejszych czasach charaktery takie są wistocie rzadkie, bo wszyscy wogóle i pną się do góry, i zamiast ograniczać potrzeby i nawyknienia, rozszerzają żądze nabycia i wyzyskania życia. Każdy więc jak ja, nie pożądający wiele, zowie się dziwakiem!
Sądzę, że nim się ta opinia ustaliła o mnie, najdziwaczniejsze przypuszczenia krążyły o powodach przybycia mojego tutaj, umieszczenia się i zamieszkania... Posądzano mnie o jakieś cele tajemne, urzędnicy obawiali się wysłańca, szpiega, inni politycznego jakiegoś spiskowca.
Czułem to w obejściu się ze mną, w podglą-