Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Noc majowa.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

daniu — jestem prawie pewien, że w niebytności mojéj, za wiedzą Simsona, który się temu oprzeć nie mógł, przetrząsano moje papiery, które umyślnie łatwo dostępnemi czynię.
Jedynie ten mój dzienniczek noszę przy sobie. Domyślając się tego wszystkiego musiałem bacznym być na każde słowo.
Teraz gdym został uznany dziwakiem, po odmówieniu posady sekretarza, chociaż w danym razie chętnie naczelnikowi usługi moje ofiaruję gratis, zdaje mi się, że spokojnym być mogę.
Lekcye dawane Simsonczakowi, przepisywanie i tłumaczenia starczą na bardzo biedne utrzymanie. Więcéj nie żądam ani się spodziewam.”
„25 lipca.
Drżę jeszcze cały.
Miałem wyjść z domu, aby odnieść przepisywane papiery, gdy we wrotach spostrzegłem i poznałem zdala poczciwego Jakóba.
Stał na kiju oparty, ze spuszczoną głową, przebrany już za żebraka, z workiem na plecach. Instynkt jakiś czy wyśledzenie wskazało mu gdzie mnie ma szukać.
Chociaż serce biło mi do niego i niecierpliwy byłem rozmówić się z nim conajprędzéj, niepodobieństwem było, nie ściągając podejrzenia, wdać