Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Niebieskie migdały.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

dał i stał przy swojém, nowego się działu domagając.
Wszelkie próby porozumienia spełzły na niczém. Prawnicy wmówili w hrabię Aurelego, że wygrać proces musi, że akta rodziców były bardzo umiejętnie i prawomocnie ułożone. — Sebastyan więc odjechał z niczém, i sprawa się rozpoczęła.
Trwała ona przez ciąg życia pana starosty, i o czém mało kto wie, ciągnie się do dziś dnia. Chodziła kilka razy do senatu, i powracała do pierwszych instancyj. Samborscy znacznemi zawsze rozporządzając sumami, mając doskonałych plenipotentów, wygrywali ją, ale pan Sebastyan żyjący dotąd, znajdował téż zawsze środki zawiązania jéj na nowo. Nie pierwszy to proces, który ludzi i pokolenia przetrwał.
Z zajadłością prowadzi go garbus, siedząc w swéj dziurze na Polesiu, gdzie, jak mówią, najdziwniejsze ma prowadzić życie. Lekce go sobie ważą, jednakże nieustannie pilnować się potrzeba, bo im pokoju nie daje.
Hrabina i prezes obyci z tém niebezpieczeństwem, przez długie lata wiszącém nad ich głowami, nawykli je uważać za rzecz małéj wagi. Widzisz co to tu za przepych i jakie państwo, a głucha wieść już chodzi, że Sebastyan pono, dzięki uporowi swemu i nowym dokumentom, postawił sprawę na tym stopniu, iż prawie wygranéj