Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Niebieskie migdały.djvu/542

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

praw większych nad te, jakie ma hrabia, rościć do mnie nie może...
— To są wszystko smutne niespodzianki dla mnie! Mógłżem przewidzieć taką nielitościwą surowość? Niegdyś byłaś pani dla mnie łaskawsza... dziś... Nie śmiem obwiniać Zdzisława...
— Hrabia Zdzisław nie winien, widzisz pan jak daleko jest zawsze odemnie, przerwała kobieta... Obwiniaj pan mnie, nazwiéj mnie dziwaczką... przyjmę wymówki, ale to nie zmieni mojego postępowania...
Alf się podniósł z siedzenia i począł przechadzać, ręką targając piękne włosy.
— I długoż ma potrwać to położenie nasze dziwaczne — to postępowanie, cały ten międzyakt, który ja odgrywać muszę, aby troskliwość pani o ojca i o pozory zaspokoić?
Herminia milczała jakiś czas oparta na ręku i wpatrzona w morze...
— Jak się panu zdaje? Przecież w kilka tygodni małżeństwo się nie rozstaje, bo niepodobna, aby zrozpaczyło o sobie... Nie chcę, ażeby ludzie dobadali się prawdy i tego śmiesznego układu, jaki stanął między nami. Mówię panu: należy ocalić pozory: dla hrabiego, dla mnie jest to konieczném, konieczném dla mojego ojca, bo tenby komedyi, któréj autorką jest panna Rötler, nigdy mi nie przebaczył.