Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Niebieskie migdały.djvu/410

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Profesor właśnie nadszedł na tę chwilę i zatrzymał się nieco we drzwiach, jakby pożegnaniu nie chciał przeszkadzać, udając, że rąk, które się dopiero rozerwały nie widzi...
— Kochany hrabio — rzekł, — proszę o zabranie listu mojego do kapitana... i kłaniajcie mu się najserdeczniéj. Posyłam mu moją fotografię i Mini... tylko téj proszę nie zgubić. Kompromitująca rzecz pięknéj panny wizerunek w rękach obcych... Odeszlę wszystko przez Roszka, abyś się nie potrzebował fatygować...
Zdzisław ukłonił się raz jeszcze profesorównie, która wyszła natychmiast... i dosyć smutny, choć sam nie wiedział czego, wysunął się z pokoju...
Nazajutrz w istocie Roszek mu przyniósł ogromną kopertę niezapieczętowaną z adresem kapitana... W niéj, jak się późniéj przekonał hrabia, był list do Porowskiego, dwie fotografie dla niego i jeszcze jedna panny Herminii, nie wiedzieć dla kogo przeznaczona, z nadpisem: Przyjacielowi... Tę zdaje się, że hrabia nic nikomu nie mówiąc, potajemnie sobie przywłaszczył...


∗             ∗

Prezes Mohyła, który od czasu katastrofy Samoborskich, znacznie podupadł na zdrowiu, mniéj teraz niż kiedykolwiek z domu wyjeżdżał. Nogi mu brzękły coraz groźniéj, chodził z trudnością o kiju,