Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Nad Spreą.djvu/273

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

weszli do salonu... Riebe stracił przytomność, odsuwając stół dla uwolnienia kanapy o mało nie stłukł lampy... biegnąc po cygara zagrożony był upadkiem... mówił prawie bez związku, tak go przejmowały te niespodziane odwiedziny.
Minister nadzwyczaj zręcznie ale nie bez cienia pewnej ironii począł mówić radcy o jego zasługach na polu przemysłu i handlu — dał do zrozumienia, że usiłowaniom jego należała się nagroda... Jenerał to potwierdził.
Jak potem przyszło ad medias res, dokładnych nie mamy wiadomości. — Odwiedziny trwały dobrą godzinę i głosy się razy kilka to podnosiły wysoko, to uciszały. Gdy radca wyszedł odprowadzając swoich gości na wschody, był spocony, ocierał się chustką, wzdychał i zdawał się mocno przybity. Dopełnił jednak wszelkich należnych dla tak dostojnych gości form i ceremoniałów, poszedł z odkrytą głową aż do progu domu a wrócił jak po łaźni i zamknął się, nic nikomu nie mówiąc, w gabinecie.
Trawienie honoru, który go spotkał, trwało godzin parę; gdy wyszedł potem, blady był i zły... Słomiankę, leżącą u progu krzywo, nogą podrzucił z gniewem, wszedł do pokoju żony i tu rzucił się na fotelik