Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Nad Spreą.djvu/266

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pobiegli obaj do matki, która im otworzyła ramiona i łzy popłynęły na nowo.
W milczeniu rzecz w istocie wzięto do namysłu. Radca poszedł po obiedzie do pastora na radę i w myśli oddziałania jeszcze na Wolskiego z pomocą dra Cyliusa sądząc, że ten jako ekscelencya pruska w sprawie narodowości niemieckiej przemówić zechce. Cylius ruszył ramionami, bo mu to było obojętnem.
— Idzie o to, rzekł, aby byli ludźmi wykształconymi, rozumnymi i uczciwymi — a czy będą Prusakami czy Chińczykami, przyznam się, że to mi wszystko jedno. Ojciec Polak ma niezaprzeczone prawo zrobić z nich synów a zatem Polaków jeśli mu z tem dobrze. Ja się do tego mięszać nie będę.
W sprawie rozwodu pastor był tego zdania, iż lepiej się spokojnie rozejść niż powoli zjadać i Pana Boga obrażać niezgodą domową, którejby się dzieci od młodu przypatrywały.
Radca już sam nie wiedział, co począć, a powtarzał nieustannie: — Trzy kroć sto tysięcy talarów... nie do wyrzucenia...
Wszystko się więc zdawało skłaniać, jak Wolski życzył.
Dr. Arnheim, który przyszedł na drugie piętro, zastał Helmę z twarzą zarumienioną