Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Nad Spreą.djvu/243

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Pastor jest człowiekiem dobrej wiary, użyto go bez jego wiedzy. Gdzież to kto na świecie słyszał, aby nieznajomy ubogiemu zapisał taką sumę.
Radca się mocno zadumał.
— Mnie się to samemu wydało bajką... lecz — pastor — Cylius.
— Ale oni wszystkich okłamać mogą — przerwała Helma.
— Tak! masz rozum — należy być bardzo ostrożnym... — Zasadzka! może być zasadzka... czekać trzeba i pilne mieć oko. Moglibyśmy być skompromitowani.
Wiara tem łatwiej została zachwianą, iż radzca nie mógł nigdy zrozumieć darowizny sumy tak znacznej — z dobrej woli... nieznajomemu.
— No tak! mruknął zadumany na wpół sam do siebie — a — a gdyby to było prawdą? gdyby... Nie zaprzeczysz — rzekł, zwracając się do córki — że naówczas obowiązkiem twoim jest pojednać się z nim. Polak nie Polak, pół miliona talarów dla dzieci. Synówbyśmy tak pokierowali przy ich baronostwie, że jedenby był Moltkiem a drugi Bismarckiem... Chłopcy zdatne!! Albo my to Podbielskich i Leszczyńskich, nie mamy na wysokich stopniach...
W chłopcach już ani żyłki polskiej nie