Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na tułactwie.djvu/542

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

minął o żonie. On też pytać go o nią nie śmiał. Chciał odwiedzić Małdrzyka aby się naocznie przekonać o jego szczęściu, lecz Ewelinka niebardzo by go rada puściła, a on sam — lękał się dowiedzieć czego innego niż... pragnął.
Z powodu rachunków, które pozostały do uregulowania z Miciem, gdyż Jordan wspólnie z nim stawił grobowiec dla Moni, pisywali do siebie.
Lada dla widzenia już wzniesionego pomnika, zjechał był do Krakowa, i dni kilka tam bawił. Wiedział o tem Klesz, i listem zapytał go o to jak znalazł Małdrzyka, co sądził o jego pożyciu, prosząc aby o tem doniósł mu jak najotwarciej.
Mieczysław nierad pisywał, listy mu przychodziły ciężko, musiał do nich wprzód improwizować raptularze — nierychło więc Klesz otrzymał odpowiedź następującą.
„Trudno mi na pytanie wasze, odpisać tak, abyście z mojego listu mieli dokładne pojęcie co się z p. Floryanem stało.
Ja sam nie wiem jakby określić metamorfozę, której uległ. Jest to wprawdzie ten sam człowiek jakim był: dobry, serdeczny, kochający, przywiązujący się łatwo, szukający rozrywek, potrzebujący spokoju do życia tak jak są ryby co w mętnych i żywo płynących wodach nie mogą wytrzymać; lecz — wszystko w nim zastygło, stępiało, odrętwiało. Czasem na chwileczkę poruszy się, o-