Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na tułactwie.djvu/492

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przywlokła. Niedola czasem czyni okrutnym człowieka, ale często serce mu otwiera które szczęście zamyka i niedostępnem czyni.


— Ulica Szpitalna, Hotel Pollera — zawołał p. Mieczysław wielce odartemu dorożkarzowi, który okrutnie rozbitym i straszliwie brudnym powozikiem, parą koni wynędzniałych, w uprzęży sznurkami pozwiązywanej, miał ich wieźć do gospody — wielce polecając — pod Różą!
Tak — pod Różą, niechybnieby było wygodniej, ale Micio znający miejscowe okoliczności, ostrożny, bo nie można było przewidzieć jak długo tu zostać wypadnie — wolał skromniejszą gospodę poczciwego Pollera, choć może nie tak wytworną i wygodną.
Małdrzyka, Monię, uderzyło niemile to nazwisko Szpitalnej ulicy; będące jakby wróżbą jakąś nieszczęśliwą. Natomiast fizyognomia miasta, tak wybitnie nasza, tak napiętnowana znamionami przeszłości, przy całem swem ubóstwie, zabrukaniu i opuszczeniu, robiła wrażenie jakby się ze snu złego obudziło w lepszych czasach dawno minionych.
Co krok widok jakiś przypominał obyczaj, pobożność, fatalizm ten stary z wiarą w opatrzność, który niemal tak jak mahometański — od