Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na tułactwie.djvu/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

niemka, tytułować nieznajomego hrabiowską godnością. Zawahała się chwilę pomiędzy baronem a hrabią — lecz ostatni przemógł.
O cenę przybysz nie targował się wcale, choć pani Herz, na wszelki wypadek o kilka talarów ją podniosła. Potrzeba wiedzieć, że szanowna kontrolerowa, której po mężu została tylko mała pensyjka, utrzymywała się z tego że w kamienicy najmowała dwa piętra, meblowała je, i odnajmowała przyjezdnym. W ten sposób miała dla siebie mieszkanie darmo i wcale niezły dochodzik. Szczególniej teraz gdy napływ cudzoziemców był znaczny, ceny lokalów się podniosły, nadzieje miała świetne.
Oglądający pan, zdawał się namyślać i nie być pewnym; gospodyni uczyniła mu uwagę że jest wielka trudność ze znalezieniem mieszkania, zwłaszcza powabnego, w domu tak przyzwoitym, w pośrodku miasta położonym — i za cenę tak umiarkowaną. Wahał się jeszcze, lecz widocznem było że nudził się poszukiwaniem. Dobył z kieszeni cygaro do zapalenia którego gospodyni ofiarowała mu zapałkę i nic nie mówiąc usiadł w fotelu.
Było to dobrym znakiem. Pani Herz dbała o godność swoją, natychmiast w drugim zajęła miejsce. Cudzoziemiec się zadumał.
Puściwszy kilka razy dym, dobył w końcu pugilaresika, i milcząc położył zadatek przed go-