Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na tułactwie.djvu/313

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Nie możemy zaręczyć czy pan Floryan list cały przeczytał z uwagą. Rzucił nań okiem, przebiegł go, pochwycił główne fakty, ruszył ramionami i zakończył: Zawsze niepoprawiony dziwak i marzyciel.
Powodzenie Jordana cieszyło go o tyle, że mógł być o niego spokojnym, co do siebie — nieodwołalnie postanowił zrzucić brzemię.
Drugiego dnia rano pojechał do cyrku, po przedstawieniu, które nadzwyczaj wielkie miało powodzenie. Cały sport paryzki z wielkiego świata znajdował się na niem. Richard przewidywał że i to widowisko, i inne w podobnym rodzaju, które już projektował, zapowiadały we Francyi i Anglii, dokąd chciał zrobić wycieczkę, olbrzymie dochody. Potrzeba mu było pomocnika, którymby się mógł wyręczyć. Zrujnowany pan polski obudzał w nim zaufanie.
P. Richard miał słabość dla ludzi — dystyngowanych.
On — a dla niego miss Jenny, starała się ująć Floryana. Nazajutrz amazonka zabrała go do siebie na śniadanie.
Apartament, który zajmowała przy Polach Elizejskich, niedaleko cyrku, zdziwił bardzo Floryana — niesłychaną elegancyą i prawie przepychem — na który, najwyższa nawet płaca i benefisa amazonki cyrkowej, z trudnością starczyć mogły.