Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na tułactwie.djvu/309

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

sunek nie męczący mógł dać kawałek chleba. To się jednemu na tysiąc nie trafia.
Nie porzucaj Duranda, ale jeśli chcesz — porzuć panią Perron, przeciwko temu nie mam nic. Weź mieszkanko bliżej fabryki.
Florku, na dziecięcia twego pamięć i miłość zaklinam cię — nie daj sobie temi kilkoma tysiącami głowy zawrócić. Nie zbijaj się z drogi.
Co do mnie! Miłość moja dla ciebie dawnoby mnie z tego cichego, wesołego, poczciwego Tours — przypędziła na łono przyjaźni... radbym był, jak w Lasocinie, leżeć z cygarem w ustach na łóżku, nieubrany i marzyć o niebieskich migdałach, o złotych rodzynkach, o purpurowych figach — ale sumienie nie puszcza.
Ciężarem tobie być nie mogę, i posłuchaj!
Ciebie ukarał Pan Bóg, choć niewiele grzeszyłeś — ale mnie tem wygnaniem wyświadczył największą łaskę. Z próżniaka, który darł Montaign’a, i pod pozorem filozofii ziewał i nudził się lub szydził z tego czego nie rozumiał — staję się powoli porządnym człowiekiem — a, co dziwniej, ludzie, którzy zwykle poznają się tylko na nieporządnych gdy ci porządnie baki im świecą — ludzie zaczynają znajdować, że ja mogę się na coś przydać na świecie.
Zaczynałem w Paryżu od prostego zecera i między moimi konfratrami byłem ostatnim. Miłość własna cierpiała okrutnie. Musiałem dokto-