Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na tułactwie.djvu/265

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

cuzi mają ten talent zużytkowywania najmniejszego miejsca, nie psując linij, nie rażąc przylepionemi do ścian przybudówkami. W alkowie i przedpokoju można było cztery razy tyle rzeczy wygodnie schować, ile ich miał Małdrzyk.
Sprzęty w salonie były prawie nowe, dywany świeże, zegar i lichtarze na kominku z ciemnego bronzu i nierażące. Można było, nie wstydząc się, przyjąć tu gościa; w najmniejszej rzeczy znać było staranie o pewien wdzięk i harmonię. Obicie wesołe, popielatego koloru, na którem się wiły gałązki róż i powoju, wcale miłe robiło wrażenie
Nawet pierwsze wspaniałe stosunkowo apartamenta przy Christianstrasse nie mogły się z tem cackiem porównać. Uszczęśliwiony Florek, serdecznie uścisnął rączki pięknej gosposi, która równie jak on była uradowana. Pierwszego dnia zaraz zapowiedziała mu, że stołować się musi u niej i że go to ani susa więcej kosztować nie będzie niż w garkuchni.
— A spodziewam się — dodała z figlarnym uśmieszkiem — że będzie trochę lepiej!
Razem z tym nowym trybem życia, pod wpływem lepszego trochę bytu, — humor i usposobienie p. Floryana uległy znacznej zmianie. Ochota do pracy zmniejszyła się — ochota do życia i używania wzrosła.
W tym wesołym, śmiejącym się saloniku, do którego dochodziły ciągle głosy i wrzawa ulicz-