Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na Polesiu T. 2.djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Z tych informacyi przeszedł potem, z gorączkową wielomównością, do innego przedmiotu.
— Głupi ludzie powiadają: a co to pieniądze? Marna rzecz! Mamona! Ale, ale! Nieprawda — przecie to i narzędzie i broń. Bez nich człowiek na łasce gałganów i bezsilny.
Nawet uczciwym trudno być bez pieniędzy. Dlatego kto ma rozum, powinien się starać o nie, a zwłaszcza ci, co się słabymi czują — kobiety naprzykład.
O tem trzeba pamiętać.
— Ja ich przecie nigdy mieć nie będę — rzekła, uśmiechając się Faustyna — a ubóstwo mnie nauczyło obchodzić się małem.
— To wielkie szczęście — dodał hrabia. — Ja dlatego się skazałem sam na dobrowolne ubóstwo — abym i od grosza był wyzwolony i od ludzi.
Co jabym wart był bez pieniędzy?
Po kilku dniach takiej paplaniny niespokojnej, gdy Sochor przyjechał i za puls go wziął — znalazł podnieconym i pogniewał się.
Zaczął wypytywać Steńkę, co mogło być powodem do tego. Nie umiała odgadnąć przyczyny. Przyzwał doktor Antka, który ramionami wzruszał i pomrukiwał.
— Nie wiem nic — co ja mogę wiedzieć! On teraz pani wszystko mówi, a ja u niego nie znaczę i — tyle.