Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na Polesiu T. 2.djvu/163

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— No — będziesz ty gadał?
Nachylając się do ucha prawie, szepnął Antek:
— Dała mu, żeby gębę zatkać, piętnaście rubli, nowiusieńkich, rychtyk takich, jakiemi Moszko zapłacił. Zkąd ona mogła wziąć?
Wykrzywiła się strasznie twarz hrabiemu i czoło zaszło krwią.
Spojrzał na Antka, który pobladł i cofnął się.
Steńka wchodziła właśnie, chcąc lekarstwo przypomnieć i, na hrabiego rzuciwszy okiem, poznała, że coś go zgniewało.
Szła zwolna do łóżka, gdy niecierpliwy Kwiryn zakrzyczał:
— Był Sumak? hę?
Zarumieniona trochę i zmieszana, Steńka potwierdziła.
— Ja wiem wszystko — kończył hrabia. Odprawiłaś go, hę? piętnaście rubli? zkąd piętnaście rubli? zkąd pieniądze u ciebie? gadaj?
Groźnym głosem rzucone pytanie, tak przestraszyło Steńkę, że się musiała oprzeć o krzesło.
— Zkąd te pieniądze? — zahuczał Kwiryn — zkąd?
Autek stał na boku i słuchał.
Faustyna natychmiast pomyślała, że musi powiedzieć prawdę, aby się oczyścić.
— Pieniądze te, na wyjezdnem z Warszawy, widząc, że nie mam ani grosza, gwałtem mi prawie