Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na Polesiu T. 1.djvu/190

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tykała w rozwijaniu się swem, zawiązała się z gorącem uczuciem młodem.
P. Karol kochał się; Steńka przywiązywała się do niego.
Na lekcye języków nie chodziła ona, nie wolno jej było. P. Adela uważała to za zbyteczne.
— Po co darmo ją tem zajmować, kiedy ona się nigdy pofrancuzku nie nauczy?! Wymowę ma — krowy hiszpańskiej.
Steńka właśnie pragnęła się pofrancuzku uczyć. P. Karol potajemnie jej do tego pomagał. Wreszcie jednego dnia, ufny w łaski Adeli, ośmielił się przemówić za tą uczennicą.
Słówko nieostrożne obudziło podejrzenie. Już po skazaniu na rekluzyą Steńki p. Adela doszła, czy doniesiono jej, że potajemne stosunki istniały pomiędzy p. Karolem a p. Sumakówną.
Nie było nic takiego, do czego-by mogła się przyczepić i zrobić z tego historyą, lecz — niechcąc zrazić p. Karola — obwarowała tylko tak mieszkanie, aby ani na próg jego młody professor bez niej nie śmiał wstąpić.
Jak na to radził p. bakałarz paryzki i biedne dziewczę? — nikomu wiadomem nie było; lecz zdaje się, że stosunki pomimo barrykad i przeszkód zachowały się.
P. Adela dopatrzyła pewnego oziębnięcia wzglę-