było. P. Adela kazała go opróżnić, trochę oczyścić i — postanowiła, że Faustynka przy niej i z nią mieszkać będzie.
Miało to wielkie znaczenie, dla tych, co znali nieubłaganą, drobnostkową, pedantyczną w najmniejszych rzeczach nauczycielkę. Panny, które się o tem dowiedziały, łamały ręce, użalając się nad losem nieszczęśliwej, która chwili spoczynku i swobody mieć nie mogła. Obiecywała się jej najstraszliwsza niewola!
W alkowie postawiono łóżeczko żelazne, stoliczek, szafeczkę małą; a że tu światła we dnie brakło, w pokoju p. Adeli, pod jej okiem, nowa uczennica pracować miała.
Wszystkie te przygotowania oddawna pokończone zostały, a uczennica nie przybywała. Nareszcie, dnia jednego, piękna ekonomowa odwiozła ją i wyrzuciła na ląd ten, na którym z brwią namarszczoną, wyprostowana, majestatyczna oczekiwała na nią p. Adela.