Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Na Polesiu T. 1.djvu/102

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

szybkim krokiem już się wyniósł z izby, drzwi nawet za sobą nie zamknąwszy.
Steńka stała, chwiejąc się w miejscu, w którem ją ta czułość pańska spotkała, gdy matka wpadła i zobaczywszy, że hrabiego nie było, wołać poczęła:
— Głupia! głupia! Cóż cię zjadł?
Dziewczę nie odpowiedziało nic. Zpod dworku ruszyły, skrzypiąc, sanie hrabiowskie — do Skomorowa.