Przejdź do zawartości

Strona:Józef Ignacy Kraszewski - My i Oni.djvu/288

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Marya postała chwilę w milczeniu, ale widząc że próżnoby chciała tę istotę bezduszną poruszyć, wyszła zapłakawszy. Juliusz był tak oburzony, że nawet tych dwóch dni spoczynku nie przyjął, bądź co bądź postanowił ruszyć na miejsce przeznaczenia.