Strona:Józef Ignacy Kraszewski - My i Oni.djvu/257

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

podobno rozpoczęliśmy przedmiot, znijdźmy nieco do rzeczywistości... Jak ci jest Juliuszu?
— Znośnie, odpowiedział kaleka, a wam kochany Jeremi?
— Mnie jest prawie wybornie, to wygnanie, podróż piesza odmlodziły mnie w istocie.
— Czemuż ja tego o sobie powiedzieć nie mogę! odezwał się niecierpliwie młody chłopak.
— Dla tego panie Władysławie, rzekł Jeremi obracając się ku niemu, że sam tego nie chcesz... Burzysz się jak istota śmiertelna i niecierpliwa, a — patiens quia aeternus wzór nasz, powinien nas uczyć cierpliwości. Ty byś chciał ażeby sprawiedliwość przychodziła na zawołanie wedle twoich zachcianek, twojéj formułki, doraźnie, a Pan Bóg mędrszy jest od nas, prowadzi ją trybem niezmiennym wedle swojego prawa. Jego woli a raczéj temu prawu jego poddać się jest koniecznością.
— Stare baje! przerwał Władysław, widzę, czuję a nie rozumiem toku rzeczy ludzkich i chwilowego nawet zwycięztwa zła, klnę więc świat i ludzi...
— Pozwolisz jednak, rzekł Jeremi, iż bezpie-