Strona:Józef Ignacy Kraszewski - My i Oni.djvu/240

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

parły na wieki. — Zimnemu temu piekłu braknie Danta, coby je odmalował...
Nad tysiącami mil pustyni przez którą rzadko, bojaźliwie przesuwa się człowiek, panuje cisza grobowa, niema tu wesołéj wrzawy życia i ruchu swobody, trwożnie przebiega przestrzenie zalękły niewolnik, tylko łańcuchy brzmią głośno i jęk rozlega się dla przykładu i rozkaz grzmi podawany z ust do ust. Milczeć i słuchać!
Dziwna i straszna kraina, ciągną się stepy bezludne, wyschłe i zamarzłe, gdzieniegdzie kupka ludzi w mizernych domach nad któremi sterczy jako wyraz ostateczny siły... turma kazienna, cerkiew i kaznaczejstwo. Nie znajdziesz ani szkoły, ani fabryki, ani giełdy, ale więzienia i skarbiec wszędzie — cała rządu działalność w tych dwojgu, więzienie dla tych coby ludźmi być chcieli, kassa dla tych co się za złe mają czém opłacić i żyć bezkarnie. Cerkiew stoi dla pozoru aby nie powiedziano że to jest społeczeństwo bez Boga ale w niéj Bogiem jest car: car oznacza co Panu Bogu od ludzi należy i o ile przykazania Bożego słuchać potrzeba.