Strona:Józef Ignacy Kraszewski - My i Oni.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gnąłem widzieć pana. Zmiłuj się, mów mi, wytłumacz! co się to dzieje!
— Jak to? cóż się dzieje? spytał Jeremi.
— No! nie udawajcie ze mną. Szpiegiem nie jestem, życzę Polsce i Polakom dobrze... ale co wy robicie? dokąd to idzie! Chcecie rewolucyi! chcecie waszéj zguby...
— To się nazywa od razu wejść in medias res, rzekł uśmiechając się stary — no! dobrze... mówmy o tém.
— Mówmy, zawołał jenerał — zginiecie...
— Nie, jenerale, przecierpim, skąpiemy się we krwi, wyjdziemy z kąpieli młodsi i silniejsi. Co się tyczy rewolucyi mylicie się, nie my ją robimy, nie my jéj chcemy, robicie ją wy, zmuszacie nas do niéj.
— My! mówmy serio! zawołał Żywcow.
— Zupełnie serio... rzekł Jeremi. Kto wychował tę młodzież? wasi nauczyciele, szkoły wasze i wasza niewola... Trzydzieści lat pracujecie na zaszczepienie w nas zasad rewolucyjnych... nożem zaropiałym od jadu wyrzynając rany, w które go wlewacie sami... Zapomnieliście żeśmy byli narodem wielkim i mamy po przeszłości spuściznę, nie szczędziliście naszéj miłości własnéj, upokorzeń, ucisku... zepsuliście dzieci nasze i zasiawszy ziarno,