Strona:Józef Ignacy Kraszewski - My i Oni.djvu/219

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— To nic, odpowiedział stary, to nic... Czy to wy zapomnieliście Petersburga? u nas przez czarne wschody wyżéj dójść można niż po paradnych, czego czasem nie zrobi minister, to potrafi prosty stołonaczelnik. Ja wam nic nie obiecuję, ale no... pomówiemy z Susłowem, Susłow bardzo sprytny chłopak i wie gdzie raki zimują, głowę ma... no! sami zobaczycie. Jeśli on tylko powie że można, ja wam ręczę, że zrobiemy. Susłow weźmie na pazury jak mu się Darya uśmiechnie, a wy Daryi szepnijcie, żeby mu mrugnęła oczkami... Ja będę wiedział jak go zażyć...
— A! niech ci Bóg da wszystko dobre, Prokopie Wasiliewiczu, odezwała się Marya, za to wasze do mnie serce, nie mam wielkiéj nadziei, alem ci wdzięczna... ty jeden wyciągasz mi rękę...
— O! no! no! dosyć tego, jutro wy u mnie na herbacie, ja zaproszę Susłowa, pogadamy... zobaczemy... Bóg łaskaw. Bądźcie lepszych myśli. Chcę was koniecznie mieć u siebie, posłyszycie jak Darya gra, dawał jej lekcye bestya Niemiec, o! o! ledwiem się ja go pozbył z domu, hołysz widać ruble moje przewąchał i począł więcéj uczyć niż należało, ale my nie dopuściliśmy do nieszczęścia... matka go wyszpiegowała i pozbyliśmy się z domu,